środa, 29 lipca 2009

Przejście śmierci

Słonecznego sobotniego popołudnia Adam W. (22 l.) z entuzjazmem zabrał się do przygotowania smacznego obiadku. Gdy zaczął buszować po lodówce, ze zdziwieniem odkrył brak pomidorów. Bez namysłu podjął decyzje o wyprawie do osiedlowego sklepiku prowadzonego przez panią Basię (48 l.). Szybko sie ubrał i raźnym krokiem zbiegło po schodach w stronę sklepu. Gdy zbliżał się do skrzyżowania zimny dreszcz przebiegł mu po karku. Stanął przed przejściem w oczekiwaniu na zielone światło. Gdy tylko sygnalizator rozbłysnął upragnionym kolorem, Adam beztrosko ruszył przed siebie. Ledwo zdążył dojść do połowy pasów kiedy zieleń nadziei została wyparta z sygnalizatora przez krwistą czerwień a powietrze wypełnił złowrogi warkot pędzącej na złamanie karku ciężarówki.
- Z początku nie wierzyłem własnym oczom - relacjonuje Adam. - Miałem wrażenie, że do śmierci została mi tylko jedna sekunda podczas której przed oczami przeleciało mi całe życie.
Strach sparaliżował moje ciało, jednak umysł się nie poddał. Wielkim wysiłkiem woli zmusiłem się do karkołomnego skoku w stronę krawężnika. Stalowy potwór minął mnie o ułamki milimetrów - mówi z przerażeniem Adam. Leżałem spocony na chodniku w duszy dziękując Bogu, że pozwolił mi przeżyć.
Nasz reporter dotarł do pani Wiesławy Ł. (55 l.), która codziennie pokonuje przejście śmierci odprowadzając swoją wnuczkę Marysię (5 l.) do pobliskiego przedszkola.
- Mam świadomość, że ryzykuje swoim życiem, ale edukacja dziecka jest najważniejsza. Wiele razy reflektor rozbłyska czerwienią i z duszą na ramieniu muszę walczyć o swoje życie. Jednak nie zrezygnuję i będę tędy przechodzić - z ręką na sercu zarzeka się kobieta.
Inni mieszkańcy osiedla potwierdzają te słowa. Wielu z nich o mało nie przypłaciło życiem eskapady na drugą stronę ulicy. Jednak wszyscy zgodnie twierdzą, że nie dadzą się zastraszyć złu zasiedlającemu przejście śmierci.
- Trzeba coś z tym zrobić, te przeklęte światło zniszczy mój interes - pani Basia bezradnie rozkłada ręce.

sobota, 25 lipca 2009

Krew na Dodzie

Parnego letniego popołudnia Tomasz S (23 l.) i Wojciech C. (24 l.) postanowili uraczyć się chłodnym piwkiem na szczycie wzgórza. Po opróżnienie puszek złotego napoju jeden z biesiadników wyciągnął kolorowy magazyn. Z zaciekawieniem zaczął przeglądać strony z informacjami o swoich ulubionych gwiazdach, gdy jego wzrok spoczął na ponętnym ciele Dody prezentującej swoje wdzięki. Nie mógł doczekać się aż pokaże to swojemu kompanowi. Emocję zawładnęły jego zamroczonym alkoholem ciałem i podał mu gazetę tak niefortunnie, że krawędź strony rozcięła mu skórę na palcu. Fontanna krwi polała się na zgrabne ciało artystki.